“Chrustowanie”-czyli smażymy faworki :)
W karnawale nie może zabraknąć czasu na „chrustowanie” lub jak kto woli na smażenie faworków. 🙂
W moim domu tradycja to jedna z najsłodszych, pączki i faworki. „Wysmażam” je wedle receptury rodzinnej, odziedziczonej po mojej Babci. Cóż takiego jest nam potrzebne do tego przepisu ?
Otóż musimy się zaopatrzyć w smalec, bo to najlepszy tłuszcz do smażenia pączków i faworków.
Oczywiście możemy zastąpić smalec olejem, ale wybierajmy zawsze ten, na którym zaznaczono iż nadaje się do głębokiego smażenia.
Bierzemy:
- 2 i pół szklanki mąki pszennej (może być orkisz), przesianej (gdyby ciasto tego potrzebowało, to dosypać odrobinę mąki jeszcze 🙂 )
- 4 łyżki śmietany (gęstej)
- 2-3 łyżki koniaku lub spirytusu (dodatek alkoholu powoduje, że faworki są delikatne i puszyste i nie wchłaniają dużo tłuszczu), dodatek zaś koniaku wedle przepisu mojej Babci nadaje wykwintny i lekko wytrawny smak faworkom 🙂
- 4 żółtka (lub 1 jajo i 3 żółtka)
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 łyżka cukru pudru + wanilia
- 1,5 l oleju lub około 60-70 dkg. smalcu.
- 25-30 gramów masła.
- cukier puder do posypania.
Wszystko bardzo dobrze i długo zarabiamy, możemy mikserem. Możemy ciasto do spiżarni włożyć na 30 minut, jak to Babcia radziła, lepiej się wałkuje. 🙂
Ciasto dzielimy na małe cząstki. Każdą z części lekko zarabiamy i wałkujemy na cienuchne płaty.
Kroimy na wąskie paseczki, nacinamy środki i przewlekamy jeden z końców przez nacięcie.
Gotowy chrust wrzucamy na mocno rozgrzany tłuszcz (wcześniej sprawdzamy czy tłuszcz jest gotowy wrzucając maleńki skrawek ciasta, jeżeli od razu wypływa na powierzchnię garnka, temperatura jest odpowiednia).
Faworki smażymy na lekko złoty kolor z dwóch stron i wyławiamy, odkładając na papierowe ręczniki, które przyjmą nadmiar tłuszczu. 🙂
Posypujemy obficie cukrem pudrem, ja mielę domowy cukier waniliowy (zawsze mam w słoju cukier z wanilią burgundzką)». 🙂
Zatem do dzieła i Smacznego 🙂
MG
Uwaga! Komentarze zawierające dane osobowe nie będą publikowane.